Pieczony kurczak - dzień wcześniej nacieramy dowolne części kurczaka dowolnymi przprawami - u mnie podudzia natarte solą, czosnkiem i ziołami z balkonu.
Ja piekłam w prodiżu, urządzeniu trochę zapomnianym, ale czasem jeszcze przydatnym. Efekt jest o tyle inny od pieca, że wszystko wychodzi dużo bardziej soczyste. Problem polega na tym, że nie da się regulować temperatury i piecze się chyba dłużej - u mnie ok. półtorej godziny.
Ziemniaki - nie są jeszcze stare, więc o tej porze roku polecam jedzone w mundurkach. Ziemniaki myjemy dokładnie, wrzucamy do zimnej wody ze świeżymi ziołami i czosnkiem, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok 10-15 minut. Odcedzamy. Wrzucamy na blache i wkładamy do piekarnika. Ok 200 stopni, ok 20-30 minut, w zależności od kondycji i wielkości ziemniaków - trzeba sprawdzać widelcem, czy sa już miękkie w środku.
Prawda, że zrobiło się prawie samo? ;)
U mnie jako dodatki wystąpiły: kompot z jabłek od babci, szpinak ze śmietaną i czosnkiem, mizeria, pomidor.
Prosty, domowy obiad, mało pracy a ile obżarstwa. :)
To prawda, że kurczak z prodiża jest przepyszny :)
OdpowiedzUsuńmy też korzystamy z młodych ziemniaków :) często robimy takie pieczone z przyprawami
OdpowiedzUsuńpysznie! prodiża już nie mam, ale takiego kurczaka z ziemniakami pieczemy w rękawie w piekarniku - też świetny
OdpowiedzUsuń